poniedziałek, 30 grudnia 2013

Versatile Blogger Award

Nominacja do Versatile Blogger Award 

ZASADY
1. Podziękować nominującemu.
2. Poinformować czytających bloga o nagrodzie.
3. Ujawnić 7 faktów dotyczących siebie.
4. Nominować 10 blogów, które zdaniem nominującego zasługują na to.
5. Poinformować o tym fakcie autorów blogów nominowanych.

Nominował mnie ten blog:
http://onedirection100798.blogspot.com/

FAKTY:
1. Jestem blondynką.
3. Zazwyczaj odwala mi po Kinder'kach i Schoko-Bons'ach.
4. Mam 12 par trampek Converse.
5. Directioner zostałam jakoś na przełomie listopada i grudnia 2012 roku.
6. Nie mam rodzeństwa.
7. Gdy mi się nudzi, robię bransoletki z muliny.


Nominowane blogi:
1.
http://betterbymatuszka.blogspot.com/
2. http://stablebeautifullove.blogspot.com/
3. http://sorenessharrystyles.blogspot.com/

Tylko te blogi czytam :)

Imagin - Część 22 (epilog)

*Oczami Niall'a*
Mijały dni, tygodnie. [t.i.] od 4 miesięcy była w szpitalu. Codziennie do niej przychodziłem. Gdybym mógł nawet bym tu spał. Była znacznie chudsza niż przed zajściem w ciążę. Sama skóra, kości i brzuch. Nie miała nawet siły chodzić.
Obudził mnie krzyk [t.i.]. Siedziałem obok jej łózka.
- Aaaaa! - Krzyczała trzymając się za brzuch.
- Lekarz! Gdzie jest jakiś lekarz!? - Biegałem po szpitalu.
W końcu prowadzący ciążę przybiegł do sali.
- Zaczęło się. - Powiedział pod nosem.
W ostatniej chwili złapałem ją za rękę.
- Dasz radę. Nie możesz się poddać. Kocham cię. - Odrzekłem i pocałowałem ją w usta.
- Przepraszam, ale musimy jechać. - Powiedziała jedna z pielęgniarek.
Stanąłem na środku korytarza i patrzyłem jak [t.i.] odjeżdża. Mijały godziny. Nie mogłem ustać w miejscu. Denerwowałem się i co trochę łzy spływały po moich policzkach.
- Panie Horan. - Zaczęła położna, która weszła do sali. - Dziecko jest zdrowe. To dziewczynka.
- A co z nią? Co z moją żoną? - Zapytałem spanikowany.
- Przykro mi...
- Nie, To nie możliwe. Nie... - Byłem załamany.
- Jeszcze przed śmiercią pańska żona dała mi kartkę. Prosiła abym ją przekazała. - Powiedziała wręczając mi ją.
Powoli usiadłem i otworzyłem list. Przez łzy w moich oczach nie mogłem nic przeczytać.


Kochany.
Zapewne jesteś teraz smutny i przygnębiony. Jednak pamiętaj.
Będę w każdym promieniu słońca, płatku śniegu czy kropli deszczu.
Za każdym razem gdy spojrzysz w niebo, ja będę patrzyła na ciebie.
Zaopiekuj się dobrze naszym dzieckiem. Pamiętaj również o Harley'u.
Masz wspaniałych przyjaciół i rodzinę, którzy będą dotrzymywać ci towarzystwa
i pomogą w trudnych chwilach. Nie płacz już i zawsze o mnie pamiętaj.
Kocham cię.
                                                                      Twoja [t.i.]

 
Po tych słowach wpadłem w histerię. Nie mogłem się pozbierać. Miałem wrażenie, że to sen. Że zaraz się obudzę i wszystko będzie dobrze. Niestety tak nie było.
Do sali weszła pielęgniarka, która trzymała naszą córeczkę. Maleństwo było śliczne. Miało niebieskie oczka po mnie i różowe, pełne usta... po mamie.
 
 
 
-------------------------------------------------------------------------------------
 
 
 
Jeśli pod tym postem będzie minimum 10 komentarzy, zacznę pisać kolejne opowiadania. Nie będzie to ciąg dalszy tych napisanych dotychczas. Bedzie to coś nowego. Mam już pewien pomysł. Pierwszy rozdział powinnam wstawić w przeciągu kilku dni. Natomiast jeśli ilość komentarzy będzie mniejsza niż 10, będę myślała nad zaprzestaniem pisania, może i nawet usunięciem bloga. :)

Imagin - Część 21

*Oczami Niall'a*
Zbliżały się święta wielkanocne. Robiliśmy porządki w całym domu. Oczywiście to na siebie wziąłem więcej obowiązków, aby [t.i.] się nie przemęczała. Piętra mieliśmy już posprzątane. Teraz wzięliśmy się za parter.
- Niall... - Powiedziała w pewnym momencie.
- Tak kochanie?
- Chyba źle się czuję. - Odparła podpierając się o szafkę, którą właśnie wycierała.
Szybko do niej podbiegłem.
- Coś cię boli? - Zapytałem przestraszony.
- Wszystko. Słabo mi. - Powiedziała wycieńczona. - Dzwoń na pogotowie. - Po jej czole spłynęła kropla potu.
Pomogłem jej usiąść i pobiegłem po telefon. Po około 10 minutach przyjechała karetka. [t.i.] była bardzo blada i prawie nie przytomna. Bałem się zarówno o nią jak i o nasze dziecko. W szpitalu szybko przetransportowali ja do jakiejś sali. Nie mogłem tam wejść. Musiałem czekać na korytarzu. Do głowy przychodziły mi różne myśli.  A co jeśli ona umrze? Co jeśli nasze dziecko nie przeżyje? A jeśli stracę je obie?
Po jakiś 30 minutach w końcu wyszedł lekarz.
- Pan jest mężem tej kobiety?
- Tak, to ja. To coś poważnego?
- Stan pacjentki nie jest zbyt dobry. Jest bardzo chuda. Ciąża ją wykańcza. Jednak dziecko jak na razie nie jest zagrożone.
- A czy ona... może umrzeć? - Zapytałem ze łzami w oczach.
- Gdybyśmy nie podjęli żadnych działań to pewnie tak, ale będziemy robili co tylko się da, aby do tego nie dopuścić. Na razie musi zostać w szpitalu.
Gdy lekarz poszedł, bezradnie usiadłem pod ścianą, schowałem głowę w kolana i zacząłem płakać. Nie chciałem, żeby umierała. Była jedyną osobą, którą kochałem tak mocno. Która sprawiała, że się uśmiechałem.
Byłem w szpitalu już kilka godzin i jak na razie jeszcze nie widziałem [t.i.]. W końcu z sali wyszła pielęgniarka.
- Może pan do niej wejść.
- Dziękuję. - Odparłem i skierowałem się w stronę drzwi.
- Cześć kochanie. Jak się czujesz? - Zapytałem całując ją w czoło.
- Sama nie wiem. Chyba beznadziejnie.
Uśmiechnęła się. Nie był to jednak uśmiech taki jak zawsze. Nie chciała pokazywać mi swojego bólu. Nie chciała, abym cierpiał razem z nią. Nie wiedziałem o czym z nią rozmawiać. Jedynie patrzyliśmy sobie w oczy. Na jej widok chciało mi się płakać.
- Niall. Nie płacz. Nie chcę abyś był smutny. - Powiedziała wycierając łzę z mojego policzka.
- Ale ja nie potrafię być teraz szczęśliwy, rozumiesz? Nie możesz odejść. Nie chcę cię stracić. Za bardzo cię kocham. Nie przeżyłbym tego. Wolałbym umrzeć razem z tobą, niż błądzić samotnie po świecie gdy ciebie może już tu nie będzie.
- Ale Niall. Nie będziesz sam. Przecież jest jeszcze nasze dziecko. - Odparła kładąc moją rękę na swoim brzuchu.
- Ale ja sobie nie poradzę... - Urwałem. Przez łzy nie mogłem wydusić z siebie ani słowa.

Imagin - Część 20 (+18)

Minęły 4 miesiące. Niedawno wzięliście ślub. Brzuch był już widoczny. Mdłości minęły. Co pewien czas chodziliście do lekarza, który sprawował kontrolę nad prawidłowym rozwojem waszego dziecka. Jedyne co wzbudzało niepokój to fakt, że byłaś coraz chudsza. Nie przejmowałaś się tym jednak zbytnio. Jadłaś tyle co zawsze. Czasami może nawet więcej.
- Z tym brzuszkiem jesteś jeszcze bardziej seksowna. - Rzekł Niall podczas jednego z wiosennych  wieczorów.
Siedzieliście na kanapie. Chłopak głaskał twój brzuch, co chwilami wydawało ci się być bardzo podniecające. Niall w pewnym momencie przyciągnął cię do siebie. Usiadłaś w rozkroku na jego kolanach. Chłopak delikatnie zdjął twoją koszulkę, po czym wziął się za spodenki. Ty również zaczęłaś go rozbierać. Po chwili mieliście na sobie jedynie bieliznę. Zaczęliście się całować. Musieliście być bardzo ostrożni i uważać na brzuch. Niall powoli położył się na kanapie. Ty nadal znajdowałaś się na nim. Gdy "uwolniliście się" z bielizny położyłaś dłonie na jego ramionach i nasadziłaś się na jego członek. Tym razem to ty kontrolowałaś rytm ruchów. Niall trzymał cię za biodra. Głaskał cię również raz po brzuchu, raz po plecach. Ten stosunek był inny niż wszystkie. Nie musieliście martwić się o zabezpieczenie przed ciążą. Doznania były intensywniejsze niż zwykle. Oddawaliście się tej rozkoszy jak nigdy dotąd. Ponadto wiedzieliście, że wzmocni to więź emocjonalną łączącą was z nienarodzonym dzieckiem. Po stosunku oboje byliście odprężeni. Niall gładził twoje włosy. Gdy odczuliście zmęczenie, chłopak poszedł po szlafrok dla ciebie. Pomógł ci się ubrać i poszliście spać.

Imagin - Część 19

Minęło parę dni. Oswoiliście się już z faktem, że będziecie rodzicami. Postanowiliście ogłosić wszystkim tą wspaniałą nowinę, dlatego zarówno przyjaciół jak i wasze rodziny zaprosiliście do siebie. Gdy wszyscy oprócz Harry'ego, który nie otrzymał od was zaproszenia zgromadzili się, postanowiliście przejść do tematu ciąży.
- Pewnie zastanawiacie się czemu was tutaj zaprosiliśmy. - Zaczął Niall
- Otóż... Będziemy mieli dziecko. - Dokończyłaś.
Wszyscy byli bardzo szczęśliwi. Rozmawialiście na ten temat przez dobrą godzinę.
- Kochanie, idę z chłopakami na miasto. Niedługo wrócę. - Powiedział Niall.
- Okey. - Odrzekłaś, po czym chłopaki wyszli z domu.
Razem z Asią zrobiłyście napoje dla rodziców swoich i Niall'a. Zaangażowana w dalszą rozmowę, nie zauważyłaś powrotu chłopaków. Louis, Zayn i Liam usiedli na kanapie, jednak Niall podszedł do ciebie.
- [t.i.]... - Zaczął, łapiąc cię za rękę i dając znak abyś wstała.
- Wiem, że to co wydarzyło się w ostatnim czasie kosztowało nas dużo zdrowia i cierpliwości. Było i smutno i radośnie. Ale razem daliśmy radę. Wiedz, że nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Teraz jesteś cząstką mnie. Kochanie... - Przerwał na moment, uklęknął przed tobą i sięgnął do kieszeni. - Wyjdziesz za mnie?
Twoim oczom ukazał się piękny srebrny pierścionek z brylantem. Chłopak nie musiał czekać długo na odpowiedź.
- Oczywiście, że tak!
Niall ledwo założył pierścionek na twoją trzęsącą się dłoń. Wszyscy zaczęli klaskać i w jednej chwili znaleźli się obok was. Radości jeszcze długo nie było końca. Około 15:00 goście opuścili wasz dom.
- Kocham cię i dziękuję. Za wszystko. - Powiedziałaś do Niall'a wtulając się w niego.
W wyniku wszystkich wydarzeń, które wydarzyły się w ciągu jednego dnia, całkowicie zapomnieliście o waszym pupilu. Harley biegał wokół was, domagając się obiadu. Gdy już go nakarmiliście, usiedliście na kanapie.
- Cieszę się, że będziemy rodziną. - Odrzekł Niall. - Marzenia jednak się spełniają.