poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 3

- Liam, przestań. Mam łaskotki.
- Liam? Ale ja nie mam tak na imię.
Odwróciłam się.
- Jestem Conor. Witaj śliczna.
Oparł swoje ciało o moje i przycisnął mnie do szafek.
- Chyba jesteś nowa. Nie widziałem cię tu wcześniej.
- Jeff, możemy i-iść. O   k u r w a . – Usłyszałam głos Liam'a dochodzący z prawej strony.
Conor spojrzał na niego wzrokiem zabójcy. Liam szybko pokazał, że poczeka za rogiem i poszedł. Ledwo domyśliłam się o co mu chodzi.
- Zadajesz się z tą szmatą, JEFF? To prawiczek jakich mało.
- Nie mów tak o nim. To, że masz tatuaże, tunele w uszach i wszyscy się ciebie boją nie znaczy, że możesz pozwalać sobie na takie rzeczy. Bierz te łapy. – Powiedziałam kiedy złapał mnie za pośladki. Odepchnęłam go i poszłam w stronę Liam'a, który wychylał się zza ściany.
- Nie pozwoliłem ci odejść.
Był wkurwiony.
- Nie jestem twoją własnością, żebyś mówił mi co mam robić.
Zatrzymałam się na moment i odwróciłam w jego stronę.
- A co do prawiczka. On ma silną wolę i widocznie czeka na tą jedyną, a nie tak jak ty idzie do łóżka z pierwszą lepszą i ma z tego satysfakcję. Jednak nie wiem z czego się cieszyć. To świadczy tylko i wyłącznie o twojej słabości. Pewnie założyłeś się z kumplami o flaszkę, że przelecisz kilkadziesiąt dziewczyn w tydzień. I co? Wygrałeś?
Nie czekając na jego odpowiedź odwróciłam się i podeszłam do Liam'a.
- Wow! Pojechałaś mu po ambicjach. Stoi jak wryty. I… wielkie dzięki, że stanęłaś w mojej obronie.
- Nie dziękuj. Nie ma za co.
Przytulił mnie. Zrobiło mi się bardzo miło, bo chyba pierwszy raz w życiu przytulił mnie jakiś chłopak.
- Gdzie masz teraz lekcje? – Zapytał po chwili.
- Chyba w 121. Tak, na pewno tam. – Upewniałam się spoglądając na plan lekcji.
Weszliśmy na pierwsze piętro.
- Po lekcji czekaj tu na mnie. Szybko po ciebie przyjdę i zaprowadzę do następnej sali.
- Spoko, dzięki.
- To, cześć.
- Pa.
Właśnie zadzwonił dzwonek. Przyszedł nauczyciel i wpuścił nas do sali. Usiadłam w ostatniej ławce pod oknem, bo tylko ta była wolna. Nienawidzę pierwszych dni w szkole. Wszyscy zwracają uwagę tylko na ciebie bo jesteś NOWA. Musisz zawsze coś o sobie powiedzieć, kiedy inni gapią się na ciebie i wokół słychać tylko jakieś szepty, które najczęściej dotyczą właśnie ciebie.
- Kochani. – Zaczął nauczyciel. - Jak pewnie zdążyliście zauważyć, mamy w klasie nową uczennicę. Ma na imię Jeffrey i przeprowadziła się do Wolverhampton z Miami.
Wszyscy zrobili wielkie oczy i spojrzeli na mnie. Ja tylko uśmiechnęłam się, po czym rozpoczęła się lekcja. Po 45 minutach jednej, wielkiej nudy zadzwonił dzwonek. Stanęłam pod salą i czekałam na Liam'a. Moja nowa klasa w mgnieniu oka otoczyła mnie i zadawała pytania. " Jak jest w USA?", "Czemu się przeprowadziłaś?". Każdy mówił co innego. Połowa nawet mi się przedstawiła, ale w tym zamęcie nie mogłam niczego ogarnąć. W końcu przyszedł Liam.
- Przepraszam was, ale musze lecieć. Pogadamy kiedy indziej.
- Dzięki Bogu, że się zjawiłeś. Chyba by mnie tam zamęczyli.
Spotykaliśmy się co przerwę. Rozmawialiśmy. Liam zaprowadzał mnie pod sale. Po lekcjach umówiliśmy się przy szafkach. Zeszłam na dół. Przy wejściu do szatni stał Conor, który gdyby mógł udusiłby Liam'a.
- Ej! Zostaw go!
Szybko podbiegłam i odepchnęłam Conor'a.
- Zabiję cię. Rozumiesz? Zabiję. – Powiedział do Liam'a, puścił go i wyszedł ze szkoły.
- Nic ci nie jest? Dlaczego mówił, że cię zabije?
- Nie ważne.
- Liam, powiedz mi. Nie chcę aby coś ci się stało.
Złapałam go za podbródek, unosząc głowę do góry. Spojrzał mi w oczy.
 
 
Przeczytałeś/łaś? - Skomentuj.
 
 
--------------------------------------------------------------
 
 
Za 7 komentarzy wstawię kolejny rozdział. :)

Można komentować za pomocą: Konto Google, LiveJournal, WordPress, TypePad, AIM, OpenID, jak i anonimowo.

Rozdział 2

Na początku chciałabym wam podziękować za ponad 4 000 wyświetleń na blogu. Z tego względu Rozdział 2 dedykuję wszystkim, którzy czytają mojego bloga. Kocham was. :*


-------------------------------------------------------------------------


- Gdzie idziesz? – Zapytał zdziwiony.
- Pokazać ci żółwie.
Ucieszony jak małe dziecko, wstał i poszedł za mną. Gdy weszliśmy do pomieszczenia od razu dopadł do terrarium.
- Są śliczne. Mają imiona?
- Tak. Jeden to Phin, a drugi Dan – samiczka.
- Pewnie muszą się bardzo kochać.
- Oj tak. Czasami im zazdroszczę.
Minęło już kilka minut.
- Wiesz może która godzina?
- Za dziesięć pierwsza.
- Będę leciał. Zaraz mam obiad. Mama pewnie trochę się martwi.
- Spoko. Powiedz, że to przeze mnie.
- Przestań. Przecież nic nie zrobiłaś. Nie będę cię obwiniać.
Odprowadziłam go do drzwi.
- Dałabyś mi swój numer?      
- Pewnie.
Podał mi swój telefon, wstukałam kilka cyfr i oddałam mu go. Gdy chciał się pożegnać zapytałam:
- Więc chodzisz do Birmingham. Idziesz jutro do szkoły?
- Tak, a…
- To do zobaczenia.
- Więc ty też?
- Tak.
- Do zobaczenia. – Odpowiedział i uśmiechnął się.
Pomachałam mu jeszcze, a gdy wyszedł za ogrodzenie wróciłam do domu. Do końca dnia nic szczególnego się nie działo. Dziś poszłam spać wcześniej. Jutro wielki dzień – pierwszy raz w nowej szkole. Gdy leżałam w łóżku myślałam o Liam’ie. To wspaniały, inteligentny i bardzo miły chłopak. Dziwi mnie to, że nie ma żadnych przyjaciół. Takich osób szukać ze świecą. Spojrzałam na zegarek. Była 22. Minutę później przyszedł mi SMS od Liam’a.
*Dobranoc :*. Miłych snów.
**Wzajemnie. - Odpisałam i po chwili zasnęłam. 

* * *

- Jeff. Obudź się. Spóźnisz się na autobus.
Otworzyłam oczy. Nade mną stała moja mama.
- Która godzina?
- 7:17. Autobus masz na 7:30. Szybko wstawaj.
Zebrałam się z łóżka i pobiegłam do toalety. Wzięłam szybki prysznic, uczesałam się i nałożyłam lekki makijaż.
- Kuźwa, ciuchy.
Szybko wybiegłam z łazienki do mojego pokoju i po chwili wróciłam. Gdy byłam gotowa, zarzuciłam plecak na ramię i wyszłam z domu. O 7:28 byłam na przystanku. Podjechał autobus. Weszłam do środka, pokazałam legitymację i zajęłam miejsce na jednym z przednich siedzeń. Zza moich pleców usłyszałam znajomy głos.
- Jeff?
Odwróciłam się.
- Liam? Cześć. – Odparłam i usiadłam obok niego. – Zapewne jedziesz do szkoły?
- Tak.
- To świetnie. Będziemy jeździć razem. 
Po drodze opowiadał mi o uczelni.
- Jeśli chcesz mogę cię oprowadzić po budynku.
- Byłoby świetnie. Nie chcę się zgubić. Z tego co słyszałam szkoła jest bardzo duża.
- Tak, ale gdy znasz wszystkie zakamarki wcale się taka nie wydaje.
Dziesięć minut przed rozpoczęciem lekcji byliśmy na miejscu. Szkoła faktycznie była ogromna, a nawet większa niż sobie wyobrażałam. Zauważyłam Conor'a. Stał ze swoimi kumplami przed szkołą. Weszliśmy do środka i skierowaliśmy się do szafek. Otworzyłam swoją, włożyłam plecak i wzięłam potrzebne książki. Poczułam jak ktoś łapie mnie w talii.


Przeczytałeś/łaś? - Skomentuj.


------------------------------------------------------------------


Za 7 komentarzy wstawię kolejny rozdział. :)

Można komentować za pomocą: Konto Google, LiveJournal, WordPress, TypePad, AIM, OpenID, jak i anonimowo.