czwartek, 16 stycznia 2014

Rozdział 8

Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na ten rozdział, ale ten tydzień miałam naprawdę ciężki. Ciągle jakieś sprawdziany albo kartkówki. Ostatnio nie mam weny do pisania, ale mam nadzieję, że rozdział będzie wam się podobał. :)
 
 
-------------------------------------------------------------
 
 
Ocknęłam się. Czułam, że leżę na łóżku. Słyszałam szepty.
- Proszę Jeff. Obudź się. Obudź się. Jeff.
Otworzyłam oczy. Byłam ledwo żywa.
- Liam? Co ty tu robisz? Co JA tu robię?
- Jeff! Dzięki Bogu. - Powiedział całując moją dłoń.
Jego oczy były zaczerwienione od łez.
- Chciałaś się zabić.
Spojrzałam na swoją rękę. Miałam na niej bandaż. Był lekko przesiąknięty krwią, która uchodziła z moich ran.
- Leżałaś w łazience. Nieprzytomna. Przyszedłem do ciebie, bo pożałowałem swoich słów. Poniosło mnie. Emocje wzięły górę. Opamiętałem się dopiero gdy wyszłaś. Przeze mnie chciałaś się zabić. Proszę, wybacz mi. Przepraszam.
- Liam. Nie masz za co. To nie twoja wina. Wszystko przez Conor'a. Ja cię przepraszam.
Po jego policzku popłynęła łza.
- Kocham cię i nie chcę cię stracić. Wybaczam ci wszystko. Nawet to, że straciłaś z nim...
- Ale ja nie straciłam z nim dziewictwa. Liam, trudno mi o tym mówić, ale...
- Przecież wiesz, że nie musisz.
- Ale chcę żebyś wiedział. Zgwałcili mnie w Miami. Mieszkałam w dzielnicy, na której kręcili się sami czarni. Wiecznie naćpani. Wcześniej czy później coś musiało się wydarzyć. To dlatego teraz mieszkam w Wolverhampton. Gdyby nie moja przyjaciółka zabiłabym się. - Powiedziałam pokazując mu stare blizny na prawej ręce.
Przybliżył się do mnie i spojrzał prosto w oczy.
- Obiecaj mi, że już nigdy tego nie zrobisz.
- Obiecuję.
Pocałował mnie. Brakowało mi jego ciepłych ust, czułych pocałunków.
- Jeszcze raz przepraszam. - Wyszeptałam przytulając go.

* * *

- Tak w ogóle to jak wypuścili cię ze szpitala? - Zapytałam gdy byliśmy w drodze do Birmingham.
- Nie wypuścili. Uciekłem.
- Ahh, ty mój badboy'u. - Powiedziałam posyłając mu uśmiech.
Oparłam głowę o ramię. Po jakiś dziesięciu minutach wysiedliśmy na przystanku obok szkoły. Akurat skończyły się lekcje. Zauważyłam Conor'a. Patrzył w naszą stronę. Nie zwracając na niego uwagi, objęłam Liam'a i poszliśmy do szpitala.
- Panie Payne. Musimy porozmawiać. - Powiedział lekarz, który stał przy recepcji. Był poddenerwowany. - Zapraszam do gabinetu.
- Poczekam tu.
- Nie nie Jeff. Idziesz ze mną.
Złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.
- Panie doktorze, to trochę skomplikowane. Musiałem stąd wyjść. Ostatnio mamy trochę problemów. - Spojrzał na mnie. - Widzi pan. Ona chciała się...
- Liam. - Szepnęłam przez zęby.
Lekarz zauważył, ze chowam obandażowany nadgarstek.
- A-ha. Dobrze, że troszczy się pan o dziewczynę, ale jeśli w przyszłości będzie pan chciał uciec proszę o tym poinformować. - Powiedział uśmiechając się.
- A kiedy Liam będzie mógł opuścić szpital?
- Gdyby nie uciekł nawet dzisiaj. Hahah. Myślę, że pojutrze powinniśmy go wypisać.
- Okey. Dziękujemy.
Wyszliśmy z gabinetu. Poszliśmy do sali w której leżał Liam. Zajął swoje miejsce, a ja usiadłam obok niego. Bardzo miło nam się rozmawiało.
- Idę po jakieś napoje. Chcesz coś?
- Może być herbata.
- OK. Zaraz wracam.
Wyszłam z sali i zeszłam schodami w dół do kawiarenki. Złożyłam zamówienie i usiadłam przy jednym ze stolików. Po chwili do środka wszedł chłopak. Od samego początku bardzo mi się przyglądał. Podszedł do mnie.


Przeczytałeś/łaś? - Skomentuj.


-----------------------------------------------------------------------


Za 13 komentarzy wstawię kolejny rozdział. :)

Można komentować za pomocą: Konto Google, LiveJournal, WordPress, TypePad, AIM, OpenID, jak i anonimowo.