poniedziałek, 13 stycznia 2014

Rozdział 7

Chciałabym wam podziękować za 5 000 wyświetleń. Mam nadzieję, że niedługo dobijemy do 10 tys. :P :D
 
 
-----------------------------------------------------------
 
 
- Jeff? Myślałem, że przyjdziesz po lekcjach.
- Nie Liam. Chcę to wyjaśnić teraz.
- Kto to był? Kto dzwonił i czego chciał?
- To był Conor. Powiedział, że jak się nie zjawię to przyjdzie tu i cię zabije. W hotelu powiedział, że mam się z nim przespać i da nam święty spokój.
- Chcesz powiedzieć, że cię zgwałcił?
- Nie. Oddałam mu się. Pozwoliłam mu, żeby to zrobił. Ale nie o tym chcę gadać. Powiedział mi wszystko. Jak potraktowałeś jego dziewczynę. Jaki jesteś naprawdę. Że byliście przyjaciółmi.
- Ale Jeff, o czym ty mówisz?
- No tak. Teraz będziesz udawał, że o niczym nie wiesz. Emily zabiła się przez ciebie! A ja ci zaufałam! Jak mogłeś mi to zrobić!
- Nic z tego nie rozumiem. Jaka Emily? Conor nigdy nie miał dziewczyny. A poza tym nigdy nie był moim kumplem!
W mojej głowie pojawił się wielki znak zapytania.
- Wierzysz temu debilowi? Naopowiadał ci pewnie jakieś historyjki, żeby później wykorzystywać cię i upokarzać na każdym kroku. Nie myślałem, że jesteś aż taka naiwna. Najbardziej boli mnie to, że straciłaś z nim dziewictwo. Weź wyjdź. Nie chce z tobą gadać.
- Ale ja nie straciłam z nim...
- Nie będę słuchał twoich tłumaczeń! Wynoś się stąd! Jesteś tylko zwykłą zdzirą!
Odwróciłam się i wyszłam z sali. Zabolały mnie jego ostatnie słowa. Do moich oczu napłynęły łzy.
 
*Oczami Conor'a*
 
Chemia. Najgorszy przedmiot jaki chyba istnieje. Siedziałem przy oknie. Miałem wgląd na wszystko. Na to co dzieje się na parkingu, ulicy. Myślałem o Jeff. W pewnym momencie dostrzegłem dziewczynę. To była ona. Słabo widziałem ale chyba płakała.
- Kurwa - Pomyślałem. - Do końca lekcji jeszcze 10 minut.
Usiadła na przystanku. Czas do lekcji dłużył mi się okropnie. Zadzwonił dzwonek. Chwyciłem plecak i wybiegłem z sali przewracając przy tym z 5 osób. W końcu dotarłem do wyjścia.
 
*Oczami Jeffrey*
 
Usłyszałam kroki. Ktoś biegł w stronę ulicy. Conor. Usiadł obok mnie.
- Czego chcesz. - Rzuciłam szorstko.
- Dlaczego płaczesz? Co on ci powiedział?
- Właśnie udowodniłeś mi jakim jesteś dupkiem. I kłamcą. Wymyśliłeś sobie to wszystko, co? Chciałeś mieć mnie tylko dla siebie? Przez ciebie Liam mi nie wybaczy. Jest na mnie wkurwiony. Myśli, że straciłam z tobą dziedzictwo. Wiesz co? Myślę, że możemy zakończyć naszą znajomość. Myślałam, że będzie można ci zaufać. Myliłam się. Liam jednak wiedział co mówił nazywając mnie naiwną.
Wstałam i odeszłam.
- To ty nie byłaś dziewicą? - Powiedział podchodząc do mnie.
- Aha. Więc tylko na tym ci zależy. Nie Conor, nie byłam. Ale nie chce mi się o tym gadać. Tym bardziej z tobą. Żegnaj. - Dokończyłam i skierowałam się w stronę kolejnego przystanku.
Po chwili Conor wrócił do szkoły.
 
* * *

Byłam już w domu. Dochodziła 14. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Conor skrzywdził mnie. Ja skrzywdziłam Liam'a. Nie wiem czy mi wybaczy, ale ja sobie na pewno nie.
- Nie chce mi się żyć. - Powiedziałam sama do siebie.
Moje policzki były mokre. Poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Cały makijaż rozpłynął się po mojej twarzy. Chwyciłam ręką małe pudełeczko, które stało na półce. Wyjęłam żyletkę. Oparłam się o ścianę i zsunęłam się po niej siadając na płytkach. Rozpakowana żyletka wypadła mi z rąk. Podczas podnoszenia pokaleczyłam sobie palce. W końcu gdy dobrze ją chwyciłam, zadałam sobie pierwsze rany na nadgarstku. Krew z mojej ręki kapała na płytki. Gdy zadałam sobie głębsze i porządniejsze cięcie ktoś zapukał do drzwi. Nie miałam siły wstać. Chyba traciłam przytomność. Pukanie ucichło. Po chwili ktoś biegł po schodach.


Przeczytałeś/łaś? - Skomentuj.
 
 
--------------------------------------------------------
 
 
Za 12 komentarzy wstawię kolejny rozdział. :)

Można komentować za pomocą: Konto Google, LiveJournal, WordPress, TypePad, AIM, OpenID, jak i anonimowo.