wtorek, 7 stycznia 2014

Rozdział 4

Ten rozdział troszkę mi się przedłużył. :P Następny spróbuję zrobić krótszy.


-------------------------------------------------------------


- Przykro mi, ale nie możemy się spotykać. Mam się do ciebie nie zbliżać bo… Z resztą wiesz, bo to już słyszałaś.
- Co? Mamy zakończyć naszą znajomość tylko dlatego, że jakiemuś debilowi to nie pasuje?
- Na to wygląda.
- No chyba nie. Co mnie obchodzi jakiś wytatuowany palant w rurkach? Ja tego tak nie zostawię. Musimy coś z nim zrobić.
Chłopak spuścił głowę.
- Liam, idziemy? Spóźnimy się na autobus, a chyba nie chcesz wracać 30 kilometrów na nogach.
- Z tobą bardzo chętnie.
Zaśmiał się. Ja również Wyciągnęłam rękę w jego stronę. Podał mi swoją. Wstał i wyszliśmy ze szkoły. W autobusie staraliśmy się nie poruszać tematu dotyczącego Conor’a.
- Tu wysiadam. To do jutra.
- Poczekaj. Idę z tobą.
- Ale po co? Przecież mieszkasz po drugiej stronie Wolverhampton.
- Conor zaraz wróci. Jesteś całe dnie sama w domu. Nie chce, żeby coś ci zrobił. Jest zdolny do wszystkiego.
- Jak pójdziesz ze mną, może nas zobaczyć, a wtedy sytuacja będzie jeszcze gorsza. Przecież ci groził. Jedź do domu. Za pół godziny dam ci znać czy wszystko w porządku.
- Okey, pa.
Wysiadłam z autobusu i szybko poszłam do domu. Rzuciłam plecak w kąt i poszłam do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. Minęło akurat 30 minut. Chwyciłam telefon i zadzwoniłam do Liam’a.
*Hej. U mnie wszystko w porządku. A ty co robisz?
**Właśnie wchodzę do domu. Musiałem jeszcze zahaczyć o sklep. Daj znać jeszcze później. Do jutra.
*Liam? – Zapytałam gdy miałam się rozłączyć.
**Tak?
*Co robisz dzisiaj wieczorem?
**W sumie to nic. A dlaczego pytasz?
*Może chciałbyś przyjść do mnie na noc? Mama właśnie oznajmiła mi, że do jutra nie wróci do domu, a trochę boję się siedzieć sama.
**Nie ma sprawy. Przyjadę rowerem. Będę za jakąś godzinkę.
*Okey, dziękuję. Cześć.
**Do zobaczenia.
Rozłączyłam się i skończyłam obiad, jeśli można to tak nazwać. Poszłam na górę odrobić lekcje. Trochę tego było więc godzina oczekiwania na Liam’a minęła mi bardzo szybko. Było już ciemno. 60 minut dawno minęło. Zaczęłam się martwić. W końcu po jakiś trzech kwadransach rozległ się dzwonek do drzwi.
- Hej. Przepraszam, że tak długo, ale wpadłem jeszcze po prowiant.
- Mogłeś napisać. Martwiłam się. Proszę, wejdź.
- Przepraszam. Gdzie postawić rower?
- Możesz tutaj. – Wskazałam na ścianę zaraz obok drzwi. Zamknęłam je na klucz i poszliśmy na górę. Liam od razu przywitał się z żółwiami.
- Widzę, że odrabiasz lekcje.
- Tak, ale chyba się poddam. Nie rozumiem połowy z tego co jest zadane.
- Pokaż. Spróbuję ci wytłumaczyć.
Dałam mu zeszyt z matmy. Objaśniał mi te zadania z godzinę, aż w końcu je pojęłam.
- Dzięki Liam. Może pójdziemy coś obejrzeć.
- Z wielką chęcią.
Zeszliśmy do salonu. Włączyłam telewizor.
- Wybierz coś. Ja pójdę po przekąski.
W kuchni wsadziłam popcorn do mikrofali. W czasie jego prażenia nasypałam chipsów do miski i nalałam napoju. Zaniosłam wszystko do salonu, usiadłam obok Liam’a i zaczęliśmy oglądać film. Był wzruszający, a w szczególności pod koniec. Łzy popłynęły po moich policzkach. Liam objął mnie i przytulił.
- Słuchaj... Dawno nie spotkałem tak wspaniałej osoby jak ty. Codziennie o tobie myślę. Gdy cię widzę, moje serce bije szybciej. Czuje do ciebie coś więcej niż tylko przyjaźń.
- Liam… Nie zrozum mnie źle, ale nie wiem czy chcę abyśmy byli razem. Co jeśli znowu będę musiała się przeprowadzić. Nie chcę sprawić ci przykrości. Poza tym Conor będzie wściekły jak zobaczy nas razem.
- On mnie nie obchodzi. Jeff, nie myśl co będzie jutro czy za miesiąc. Żyj teraźniejszością. Nie mogę zmarnować takiej okazji. Proszę daj mi szansę.
- Dobrze. Możemy spróbować.
- Dziękuję. Nawet nie wiesz jak cię kocham.
Przybliżył się do mnie. Jego usta dotykają moich. Składa delikatne pocałunki.


Czuję jak jego język przeciska się do moich ust. Odpływają wszystkie myśli. Tylko Liam i ja. Pocałunek staje się namiętny  Zatapiam dłonie w jego miękkich włosach. On łapie mnie w talii. Delikatnie kładę się na kanapie. Liam znajduje się nade mną. Łapie go za nieśmiertelnik, który ma na szyi i przyciągam do siebie.



Po chwili przerywa pocałunki. Powoli się podnosi i siada obok. Wyglądało to tak, jakby działał podświadomie i nagle się opamiętał.
- Przepraszam. Poniosło mnie, ale nie umiałem się powstrzymać.
- Przepraszasz za to? Liam to było cudowne. Pierwszy raz w życiu jakiś chłopak mnie tak pocałował. Cieszę się, że to ty nim jesteś.
Usiadłam naprzeciwko niego i kontynuowaliśmy pocałunki. Muszę przyznać, że całował zajebiście.



 
- Dochodzi dziesiąta. Chyba powinniśmy iść spać. Jutro szkoła. - Powiedziałam gdy skończyliśmy się całować.
Spaliśmy u mnie w jednym łóżku. Było ono dość duże, dlatego spokojnie się zmieściliśmy i każdy miał dużo miejsca. Jednak była tylko jedna kołdra.
- Połóżmy ją w poprzek. Będą nam wystawać nogi, ale przynajmniej...
- Jeff. Nie chce spać z kołdrą. Chcę spędzić tę noc z tobą, czując ciepło twojego ciała. Zostaw to wszystko i choć do mnie.
Wtuliłam cię w niego.
- Słodkich snów. Kocham cię. - Powiedział całując mnie w czoło.




- Ja ciebie też Liam.

* * *

Zadzwonił budzik. Otworzyłam oczy. Liam leżał obok mnie.
- Hej kotku.
- Dlaczego nie śpisz? - Podniosłam się i usiadłam przy nim.
- Przyzwyczaiłem się do wczesnego wstawania. U mnie autobus przyjeżdża o 7:10.
- Jak się spało? Mam nadzieję, że dobrze.
- Zgrzeszyłbym gdybym zaprzeczył.
Uśmiechnął się i przygryzł dolną wargę.
- Kocham cię. - Powiedziałam i pocałowałam go.


 
 
- Dobra. Koniec tych czułości. Zostaw trochę na później. Idę się ubrać gdzie tu jest łazienka?
- Na końcu korytarza po prawo.
- Okey. Dzięki. 
Wyszedł z pokoju. Leżałam jeszcze przez chwilę na łóżku. Gdy wrócił, wstałam i poszłam do toalety. Ubrałam się, nałożyłam makijaż i wróciłam do pokoju. Zaraz potem wyszliśmy z domu. Na przystanku byliśmy o 7:25.
- Czym Conor jeździ do szkoły? Nie widziałam żeby jeździł autobusem.
- Ma swój samochód. Kupił sobie jakiś rok temu. Ledwo zdał na prawko.
Podjechał nasz transport. Wsiedliśmy i zajęliśmy miejsca. Podróż minęła mi bardzo szybko.
- Liam. Boję się.
- Czego?
- Conor'a. Boję się, że jak nas zobaczy coś ci zrobi. Groził ci. On jest nieprzewidywalny.
- Nie bój się. Damy radę.
Złapał mnie za rękę. Przeplótł swoje palce z moimi i skierowaliśmy się do wejścia.


 
 
W szatni wzięłam książki i podeszłam do Liam'a.
- Nie przychodź po mnie pod salę. Jak będę coś chciała napiszę SMS-a. Spotkamy się po lekcjach.
- Dobrze.
Mocno go przytuliłam. Pocałował mnie w usta i powoli odeszłam. W tym czasie do szkoły wszedł Conor. Domyślałam się, że widział całą tą sytuację. Usłyszałam uderzenie o szafki i głos Conor'a.
- Tobie chyba coś obiecałem. Prawda? A ja obietnic dotrzymuję.
Nie wtrącałam się. Oczy zaszły mi łzami. Wyszłam z szatni. Teraz można było spodziewać się najgorszego.
 
 
Przeczytałeś/łaś? - Skomentuj.
 
 
------------------------------------------------------------
 
 
Za 8 komentarzy wstawię kolejny rozdział. :)

Można komentować za pomocą: Konto Google, LiveJournal, WordPress, TypePad, AIM, OpenID, jak i anonimowo.