wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział 19

Lecieliśmy samolotem. Myślę, że jakeś pół drogi już za nami. Akurat była pora na posiłek. Stewardesy w samolocie były bardzo miłe. Nie mógłbym pracować tak jak one. Prawie całe życie w samolocie. Nagle zaczęło bardzo trząść. W samolocie wybuchła panika.
- Proszę zachować spokój i założyć maski. - Odparł jeden z pilotów.
Ludzie na pokładzie szybko przystosowali się do wydanych poleceń. Zapadła cisza. Było słychać jedynie szum powietrza który ocierał się o samolot. Wtem, wielki huk. Jeden z pasażerów wyjrzał przez okno.
- Pali się! Silnik się pali!
Znowu wielka panika. Czułem, że spadamy w dół. Złapałem Jeff mocno za rękę.
- Kocham cię. - To jedyne co zostało mi do powiedzenia.
Przyciągnęła mnie do siebie i pocałowała. Prawdopodobnie był to nasz ostatni pocałunek.
Przez okno widziałem, że coraz bliżej nam do ziemi. Zamknąłem oczy. Uderzyliśmy w ziemię...
 
Zerwałem się z łóżka. Oddychałem bardzo szybko. Tak jakbym przebiegł jakiś maraton. Jeff leżała obok mnie, cała i zdrowa. Byliśmy w jej domu.
- Liam, co się stało? - Zapytała zaspana.
Nie wiedziałem od którego momentu to był sen, a od którego rzeczywistość.
- Zadam ci trochę głupie pytanie.
- Dajesz.
- Byłaś w ciąży?
- Nie. Skąd ci to przyszło do głowy?
- Nie byłaś w szpitali? Ani nie uderzyłaś się w głowę?
- Nie.
- Czyli to tylko sen... - Powiedziałem kładąc się.
- Co ci się śniło. Aż tak źle?
- Masakra. Cała historia. Można by o tym napisać książkę.
- Opowiadaj. Chcę wiedzieć.
- Zaczęło się od tego, że byłaś w łazience...

*Pół godziny później*

- ...I gdy lecieliśmy samolotem silnik zaczął się palić. Zaczęliśmy spadać. Maszyna uderzyła w ziemię. No i wtedy się obudziłem.
- No to faktycznie dużo się wydarzyło. Nie martw się. Nic mi nie jest. - Odparła śmiejąc się.
Położyłem ją na łóżku i usiadłem na jej udach.
- No tak. To musiał być sen. Nie przeżyłbym takiej rozłąki. - Powiedziałem całując ją. Odwzajemniła mój pocałunek i jeszcze bardziej wpiła się w moje usta.
- Kocham cię. - Wyszeptała.
 
Czas leciał bardzo szybko. Dwa tygodnie, które miałem być u Jeff minęły jak z bicza strzelił. Jednak nadal u niej mieszkam. Jej mama nie miała nic przeciwko temu. Codziennie chodzimy razem do szkoły. Odrabiamy razem lekcje. Nareszcie mamy spokój od Conor'a. Przetrzymali go na policji kilka dni. Wydali nakaz przeniesienia go do innej szkoły. Teraz tam będą mieć z nim urwanie dupy. Heheh. Josh jeszcze na długo tu zostanie. Jego ciocia raz ma się lepiej, a raz gorzej. Prawie codziennie po szkole się widujemy. Zgrana z nas paczka. A właśnie. Co do nas. Czasami naprawdę waham się, czy to wszystko dzieję się na prawdę. Czy to nie czasem kolejny sen. Od momentu kiedy jestem z Jeff, wszystko stało się inne. Kolorowe. Weselsze. Nabrałem chęci do życia. Ona chyba też. To najwspanialsze co mnie w życiu spotkało. Oczywiście nie brakuje też kłótni. Ale tak to już jest w każdym związku. Kto wie co będzie dalej. Może za parę lat weźmiemy ślub. A może się rozstaniemy. Nie wiem. Ale wiem jedno. Jak na razie na pewno się na to nie zanosi.

KONIEC


---------------------------------------------------------------


Jak pewnie zauważyliście, jest to ostatni rozdział opowiadań dotyczących przygód Liam'a i Jeff. Oczywiście to nie koniec mojej działalności. Muszę zrobić sobie przerwę i wziąć się za naukę. W kwietniu czekają mnie egzaminy gimnazjalne, a chcę zdać je naprawdę dobrze. Będę zaglądać na bloga i dodawać posty np.: dotyczące chłopaków z 1D czy zdjęcia moich nowych bransoletek. Dlatego wchodźcie czasami, bo na tym nie koniec. Dziękuję za te wszystkie wspaniałe komentarze, które motywowały mnie do dalszej pracy. Chciałabym również podziękować za liczbę wyświetleń która w tej chwili wynosi prawie 9 000. Gdyby nie wy, nie osiągnęłabym tyle. Mam nadzieję, że niedługo razem dobijemy do 10 tysięcy. :)
 
Jeśli jesteście zainteresowani kolejnymi opowiadaniami i chcecie zostać poinformowani o ich dostępności, podawajcie w komentarzach linki bądź nazwy swoich kont np.:
~ Twitter,
~ Facebook,
~ E-mail.
Od razu informuję, że nie posiadam konta na Ask.fm. :)