czwartek, 15 maja 2014

Rozdział 7

- Jessica?
- Tak? – Usłyszałem jej miękki głos w słuchawce.
- Może wyszlibyśmy dzisiaj na miasto. Mam do załatwienia pewną sprawę.
- Okey. Aa… Jaką sprawę?
- Opowiem ci jak się spotkamy. Tylko mam małą prośbę. Weź ze sobą swoją siostrę.
- Ale po co?
- Dowiesz się jak się spotkamy. Widzimy się o 12:00 pod kinem.
- No dobrze. Pa.
- Pa, koteczku. Kocham cię.
Usłyszałem jej chichot, po czym rozłączyła się. Teraz jeszcze zadzwonić do Cody’ego.
- Siema. Co robisz w południe?
- W sumie to nic. A co?
- Może jakiś wypad na miasto?
- Bardzo chętnie. A o której?
- Przyjadę po ciebie. Będę za pół godziny.
- Ok. Do zobaczenia.
Rozłączyłem się i pobiegłem na górę się ubrać. Założyłem ulubione dżinsy oraz koszule.
- Jadę do miasta. Chcesz coś? – Zapytałem mamy kiedy stałem już w drzwiach.
- Nie. Uważaj na siebie. – Odparła.
Wsiadłem do auta i ruszyłem w stronę domu Cody’iego. Parę minut później byłem na miejscu. Chłopak stał już przed domem.
- Siemka. – Odparł gdy był już w środku. – A ogólnie to gdzie jedziemy?
- Do kina.
Spojrzałem na niego. Był pełen energii. Uśmiechnąłem się do siebie i wcisnąłem w podłogę pedał gazu. Pod kinem zaparkowałem samochód i weszliśmy do środka. Nigdzie nie widziałem Jessici. To dobrze. Usiedliśmy na kanapach.
- Czekamy na kogoś? – Zapytał.
- Tak. Ale to niespodzianka. – Odparłem rzucając mu uśmiech.
W wejściu do kina zauważyłem Jessicę z siostrą. Obie wyglądały nieziemsko. Czarne spodnie, krótkie T-shirty i skórzane kurtki. Cody zapatrzony był w ekran swojej komórki. Szturchnąłem go lekko, aby odkleił wzrok od telefonu.
- O kurwa. – Odparł gdy ujrzał dziewczyny.
- Chodź. – Pociągnąłem go za rękaw.
Podszedłem do Jessici i pocałowałem ją.
- Witaj piękna.
- Więc jaki jest ten twój plan? – Szepnęła mi do ucha.
- Będziemy ich swatać. Zobacz jak na siebie patrzą. – Odparłem.
- No dobra. To zaczynamy. – Powiedziała Jessica i podeszła do naszych towarzyszy. – Leyla to jest Cody. Cody poznaj Leylę.
- Cze-eść. - Odparł nieśmiało chłopak. - Ślicznie wyglądasz.
- Dzięki. – Leyla lekko się zarumieniła.
Złapałem Jessicę za rękę i poszliśmy na seans. Weszliśmy na samą górę bo tam były nasze miejsca. Zarezerwowałem dwie kanapy. Jessica usiadła ze mną, a Leyla z Cody’m.
- W ogóle co to za film? – Zapytała Jessica.
- Horror. – Odparłem.
- Zabiję cię Harry. Przecież wiesz, że się boję.
- Tak, wiem. Zawsze możesz wtulić się we mnie. A poza tym chciałem, żeby Leyla z Cody’m trochę się do siebie zbliżyli.
- I tak cię zabije. – Odparła odsuwając się ode mnie i zakładając nogę na nogę. *Strzeliła focha* Pod nosem widziałem jednak skromny uśmieszek.
- Oj nie umiesz się na mnie gniewać.
Przysunąłem się do niej i zacząłem ją gilgotać.
- Harry przestań.
- Przestanę jaka dostanę buziaka.
- Dobra, ale proszę cię przestań.
Usiadłem spokojnie obok. Zamknąłem oczy i zrobiłem dziubek. Poczułem jej usta może przez ułamek sekundy.
- Co to było? Buziaki w stylu Hessici wyglądają inaczej.
Wziąłem ją na kolana i przybliżyłem do siebie. Od razu przecisnąłem język do jej ust. Za każdym razem oddawała mój pocałunek. I to było cudowne. Na końcu chwyciła moją wargę w zęby i delikatnie pociągnęła w swoją stronę.
- Dziękuję. – Powiedziałem i pozwoliłem jej ze mnie zejść. Usiadła blisko mnie. Otuliłem ją swoim ramieniem. Cody z Leylą cały czas byli zajęci rozmową. To dobrze. O to właśnie chodziło. Film od samego początku był straszny. Jessica usiadła mi na kolanach i chowała głowę w moją koszulę. Cody z Leylą wyglądali podobnie. Po filmie zauważyłem, że nasi towarzysze trzymają się za rękę.
- Mój plan wypalił.
Jessica z początku nie wiedziała o co chodzi, dopóki nie ujrzała pary idącej obok nas.
- To co kochasie. Gdzie teraz?
Leyla trochę się speszyła i chciała puścić rękę Cody’ego, lecz ten ją powstrzymał.
- Może do galerii? Zjemy coś.
- Nie ma sprawy. Wsiadajcie. – Odparłem, po czym zapakowaliśmy się do auta.
Galeria była parę minut stąd, dlatego chwilę później byliśmy na parkingu. Spędziliśmy tam jakieś 3 godziny. Chodziliśmy po sklepach. Przy okazji kupiłem sobie parę nowych rzeczy. Wszyscy byli mega zadowoleni. Dostałem sms’a od mamy.
‘Idę na noc do Robina. Gemma jest u koleżanek. Mam nadzieję, że nie będziesz bał się spać sam. :* :D’
- Jessica, może chciałabyś u mnie nocować? Mam wolną chatę.
- Pewnie. Tylko musimy skoczyć do mnie po ubrania.
- Dla ciebie wszystko. – Powiedziałem całując ją w policzek.
Po obejściu całej galerii, odwiozłem Cody’iego do domu i pojechaliśmy do Jessici. Położyłem się na jej łóżku i nie spuszczałem z niej wzroku. Gdy sięgała po rzeczy z górnych półek, spod króciutkiej bluzeczki było widać czarny koronkowy stanik. Każdy ruch wykonywała jak najzgrabniej. Nic nie podniecało mnie tak bardzo jak ona. Jej ciało. Dotyk. Wszystko było idealne. Z wrażenia przygryzłem dolną wargę. Musiała to zauważyć bo rzuciła na mnie walizkę.
- Pomógłbyś mi a nie… - Odparła uśmiechając się.
- Nic nie poradzę, że tak na mnie działasz.
Zasypała mnie górą swoich ubrań. Trochę mi zajęło wykopanie się spod nich.
- Po co ci tyle tego? Jedziesz na jedną noc. No chyba, że zamierzasz się do mnie wprowadzić.
Zaczęliśmy się śmiać. Po 30 minutach była spakowana. Wrzuciłem jej walizki do bagażnika i pojechaliśmy do mnie.
- Poszukasz kluczy? Trochę tu brudno, więc nie będę stawiał walizek.
- A gdzie je masz?
- W którejś z kieszeni. Szukaj. – Uśmiechnąłem się.
Jessica stanęła przede mną i obejmując mnie wsadziła dłonie do tylnych kieszeni.
- W tylnych nie ma. Teraz przednie.
Włożyła rękę do prawej kieszeni.
- Dlaczego te spodnie są takie ciasne? Ja rozumiem, dziewczyny owszem. Ale chłopaki? Nie ugniatają cię tu i ówdzie? – Zapytała chichocząc.
- Może trochę. Tym bardziej z twoją ręką.
- Chyba coś mam. – Odparła wyciągając dłoń. – Chyba na pewno.
Wsadziła kluczyk do zamka i po chwili otworzyła drzwi. W końcu mogłem postawić walizki. Nie czułem rąk. Zamknąłem szybko drzwi i położyłem się na kanapie. Jessica zaczęła szarpać się z walizkami.
- Zostaw. Zaraz je zaniosę do pokoju. A teraz chodź do mnie.
Podeszła do kanapy i położyła się na mnie. Położyłem ręce na jej talii i przesuwałem je powoli w górę. Bawiłem się jej zapięciem od stanika. W pewnym momencie szarpnąłem za mocno i rozpiąłem go.
- Na większego debila trafić się nie dało.
Zaśmiała się, wstała ze mnie i sprawnie go zapięła. Ja również podniosłem się z kanapy i zaniosłem jej torby do pokoju.
- Chodź, rozpakujemy się.

*Oczami Jessici*

Weszliśmy do pomieszczenia. Pokój był ogromny. Wielkie łóżko i szafa. Był również balkon.
- Pomóc ci? – Zapytał.
- Tak. Podawaj mi rzeczy ja będę je układać.
Uklęknął przede mną i powoli podawał mi ubrania. Sama nie wiem po co tyle tego brałam. Gdy skończyliśmy przybliżył się do mnie. Przeniósł ciężar ciała do przodu, przewracając mnie. Miał głowę na wysokości moich bioder.
- Chętnie zobaczyłbym cię w samej bieliźnie. – Wyszeptał.
- Myślę, że już niedługo będziesz mógł. – Odparłam mu na co oblizał dolną wargę. Przysunął się do mojej głowy i pocałował w usta. Zatopiłam ręce w jego włosach. Po chwili leżeliśmy na łóżku.
- To co będziemy robić? – Zapytał gdy oderwał się ode mnie.
- No nie wiem. Może jakiś film? Tylko proszę cię. Nigdy więcej horror.
- Dobrze obiecuję. - Pocałował mnie w nos. – To co, idziemy?
- Idziemy.
Pomógł mi wstać i poszliśmy do salonu.

~***~

Biegłam leśną ścieżką. Igły kuły mnie w stopy. Nie mogłam się zatrzymać. Ktoś lub raczej coś biegło za mną. Obróciłam się, aby zobaczyć co to. Na moje nieszczęście potknęłam się o gałęź. Zapadła głucha cisza. Rozglądałam się we wszystkie strony. W pewnym momencie coś kapnęło mi na głowę. Spojrzałam w górę. Stała nade mną jakaś postać. Twarz zalana krwią. W niektórych miejscach nie było skóry. Patrzyło się na mnie pomimo tego, że nie miało oczu. Nie wiedziałam co robić. Gdy obróciłam się w drugą stronę…


Przeczytałeś/łaś? - Skomentuj. :D
 
 
-----------------------------------------------------------------


Tak wiem. Kolejny powiewający nudą rozdział. Kolejny za 7 komentarzy. Mogę wam zdradzić, że w następnym jest scena +18 . :)

7 komentarzy: